Czy Dawid to gej?
Komentarze: 0
Pierwsza jej jednak niespokojna mysl w materii homoseksualizmu pojawiła się na krótko przed poznaniem Szczepana. A dotyczyła syna Julii.
Zdawkowo dnia któregoś rzuciła okiem na opis syna w komunikatorze gadu- gadu. Wyłuskała z cytatu słowa: Mimo że nikt nie sprzyja nam ,Ty wciąż taki sam. Przystanęła nad biurkiem syna, który właśnie zszedł na dół, by dołożyć drew do kominka. Zamyśliła się, ale wcale nie poczuła strachu, zaskoczenia czy wzburzenia. Czy ich jedyny syn mógł być gejem? Zmarszczyła czoło, spojrzała na powracającego syna. Miał osiemnaście lat, długie blond włosy i bardzo był delikatny w obyciu z innymi. Nigdy nie chuliganił, nie próbował podpalać papierosów, nie zdarzyło mu się wrócić do domu pijanym. Nie miał męskich zainteresowań, nie pociągały go samochody, ani piłka nożna. Nigdy nie wspomniał o dziewczynie, choćby koleżance, czy sympatii. Cały jego świat to komputery i książki.
- Mógłby – odpowiedziała sobie cicho Julia na zadane wcześniej pytanie, kiedy to wszystko przeszło jej przez głowę. I natychmiast postawiła sobie kolejne : Co zrobiłaby, gdyby tak było? Dwa dni w milczeniu składała odpowiedź. O swoich wątpliwościach nie powiedziała nawet Krzyśkowi, bo choć sam Krzysiek nie wydawał się homofobem, to jednak w odniesieniu do syna jedynaka mogło by stanowić to problem. Wiele pytań pomocniczych rodziło się w myślach Julii mimo, że od początku wiedziała, iż orientacja seksualna syna , jaka by się nie okazała będzie dla niej do zaakceptowana bez odrobiny nawet sprzeciwu z jej strony . I nie był to ukłon w stronę syna. Julia poczuła wówczas, że naprawdę nie jest dla niej oburzającym miłość między dwoma chłopcami. Ta refleksja przyszła jej spontanicznie, bez spinania się i przełamywania. Inna sprawa, że Julia obłędnie kochała syna. To była niezwykła miłość matczyna, zdrowa, bezinteresowna i czysta, która nie potrzebowała zasług. Całe osiemnaście lat Julia nie kochała syna , bo na to zasługiwał ,za dobrą naukę, dobre sprawowanie, za sukcesy w szkole bądź innej płaszczyźnie. Była tą matką, która kochała syna za to że był. To, że był dobrym dzieckiem było jedynie dla Julii miernikiem tego, że ona, matka postępuje słusznie. Miała wielką świadomość macierzyńską od pierwszych dni, kiedy wiedziała, że nosi pod sercem owoc miłości jej i jej najukochańszego. Na pewno dlatego też, że jej relacje z matką były bardzo niefajne. Julia bardzo nie chciała być dla swojego syna taka, jaką dla niej była jej matka. I długo zanim na świat przyszło jej dziecko założyła sobie, że nie dopuści do sytuacji, w której żadna ze stron nie potrafiłaby otwarcie powiedzieć ‘kocham cię’, ‘martwię się o ciebie’, ‘podziwiam cię’. Strasznie Julia chciała nauczyć syna wrażliwości i czułości. Choć zupełnie nie miała tego wyniesionego z domu, to od pierwszych dni z synem powtarzała mu głośno, że go kocha. Nawet, kiedy chodził już do liceum całowała go czule w czółko, jak małego chłopca. Zawsze powtarzała, by wiedział, że nie ma rzeczy, z którą nie mógłby do niej przyjść. Ufała mu nie dlatego, że na to zapracował, ale dlatego, że nie miała powodów by nie. Wierzyła synowi, a nie jego nauczycielom, wychowawcom i przypadkowym opiekunom przedszkolnym czy szkolnym. Dlatego, że to jego znała, a nie ich. Na wywiadówki przestała chodzić w pierwszej klasie ogólniaka. Bo i po co, jeśli zdołała do tego czasu wpoić synowi w głowę, że uczy się dla siebie, nie dla niej, nie dla ojca, rodziny , świata. Zdołała go przekonać, że tylko praca z pasją daje zawodowe szczęście, a bez niego trudno w ogóle o harmonię życiu. Nade wszystko Julia pragnęła pełnego szczęścia dla syna. Więc gdyby szczęścia w miłości nie mogła dać mu kobieta, to miałby go nigdy nie zaznać, bo uczucie do drugiego chłopca to coś złego? Nie miała wątpliwości, że odżegnuje się od tej bezdusznej, konserwatywnej ideologii wznoszonej na piaskach. Jej zresztą rychły upadek wisiał w powietrzu najbliższej przyszłości, choć pewnie nigdy nie skończy się to zagrzebaniem ruin, bo i nigdy nie zaprzestaną zniewalać głupich ludzi swoimi przykazaniami tłuste klechy ij ak chochoły tańczące w ich rytm politycy, ciaśniacy umysłowi, konserwatyści i ortodoksi.
- Przecież nam, rodzicom w życiu o jedno chodzi: by nasze dzieci były szczęśliwe. – zwerbalizowała pod nosem swoje przemyślenia Julia i od tej chwili kombinowała już tylko, jak powiedzieć synowi, że ma się nie bać, jeśli rzeczywiście jest gejem. Że ona pokocha każdą osobę, która da jemu szczęście. Również jeśli miałby to być chłopak. Że zaakceptuje wybory syna bez sprzeciwu, a nawet z entuzjazmem. Byleby tylko był szczęśliwy.
-Dawidku - wychynęła głowę zza drzwi pokoju syna. – Możesz przerwać na chwilę, proszę. Chłopak zrzucił na dół otwarte na monitorze komputera okno, okręcił się na swoim krześle i gestem wskazał matce miejsce na kanapie obok.
-Usiądź mamo.
- Uruchom proszę gadu – ze spokojem poprosiła Julia.
Chłopak przywrócił na monitor zamknięte przed chwilą okno. Do współrozmówcy wyklikał ‘W8’. W odpowiedzi na ekranie pojawiło się ‘kk’. Dawid milcząco wciąż patrzył na matkę.
- Mamo, o co chodzi?
Julia podeszła do monitora i wskazała palcem na opis w statusie komunikatora.
- Znalazłam te słowa na portalu poezji gejowskiej. Dawid, czy ty masz z tym jakiś kłopot?
-Mamo, proszę Cię…
W głębi duszy Julia czuła, że syn odpowie na to pytanie przecząco, nawet jeśli jest inaczej. Dlatego nie czekała na odpowiedź , ale ciągnęła dalej.
- Dawidku chcę byś wiedział, że nie musisz się bać i ukrywać, jeśli masz inną niż większość orientację seksualną.
Dawid zaśmiał się pod nosem, zgarnął z twarzy opadające włosy i charakterystycznym dla siebie gestem chwycił się, jak myśliciel, za brodę.
- Nie chcę byś martwił się w razie czego o nasze reakcje. Nie będziemy cię oceniać, potępiać, ani się ciebie wstydzić. W naszych oczach nic to nie zmienia. Kochamy cię i pragniemy szczęścia dla ciebie.
- Mamo, błagam cię przestań…! – uśmiechnięty próbował dać znać matce, że nie ma o czym rozmawiać w tej kwestii.
-Pamiętaj Dawidku…- Julia kierowała się już do wyjścia- pamiętaj...
- Ha,ha…- zaśmiał się chłopak- ok mamo, będę pamiętał, dziękuję, ha, ha…ale jaja…
Wyczuła Julia, choć syn definitywnie nie zaprzeczył, że jednak homoseksualizm nie dotyczy Dawida. Wiedziała to po tej rozmowie, znała syna za dobrze, by mogła jej umknąć jakaś informacja między słowami. Kiedy wychodziła z pokoju, syn wciąż rozbawiony klepał ją przyjacielsko po ramieniu. Głośny dźwięk zasygnalizował w tyle nadejście nowej wiadomości na gadu. Julia spojrzała na ekran. Nie dopatrzyła treści, ale wytłuszczony drukiem Nick rozmówcy dojrzała z łatwością. Był krótki, łatwy do odczytania , nawet z odległości drzwi wyjściowych. Ewa.
Mimo, że podczas całej tej rozmowy z synem mówiła jakby w imieniu męża i swoim , to wcale nie rozmawiała z Krzysztofem na ten temat. Dopiero, kiedy nabrała już pewności wtajemniczyła w zażegnane już podejrzenia męża.
Dodaj komentarz