Grażka, Marian i Julii zauroczenie Maghbredem...
Komentarze: 0
Miała 15 lat, kiedy "zakręciła" ją obca kultura, arabska kultura. To przez przyjaciółkę nimfomankę, która miała erotyczne sny z każdym spotkanym śniadolicym kolesiem. Zawsze była gotowa na romans z Arabem. Fantazjowała o romantycznej miłości, o pięknym, szarmanckim królewiczu, stale ją adorującym. Nie wierzyła w polskich chłopców, nigdy z żadnym nie chodziła, ale za mąż wyszła za kolegę Krzysztofa, kiedy Julia zakochana juz była w Krzyśku po uszy i do grona jej znajomych siłą rzeczy wkroczył Marian. Owocne to były swaty, bo małzeństwo zawarte zostało wkrótce I zaskutkowało trójką dzieci.Próby czasu jednak nie przetrwali I odeszli od siebie trzydziesci lat pozniej. A Marian nic nie mial z urody południowców, był wysokim blondynem z orlim nosem.Nigdy nie był szarmancki, ani też nie wykazywał symptomów romantycznych. Zwykły Polak. A Julia miała juz wówczas swojego ukochanego, zwykłego Polaka i kochała go do szaleństwa. Tęskniła, gdy rozstawali się na kilka godzin. Gdyby wówczas wiedziała, ze na zawsze będzie jej, byłaby dużo spokojniejsza, a tak snuła senne marzenia i najpiękniejsze plany o przyszłości i martwiła się o ich realizację. Postanowiła wszystko zrobić, by Krzysztof został jej księciem na zawsze, jej przyjacielem, opiekunem i ojcem jej dzieci.Do tej ostatniej roli przymierzyli się natychmmiast i tak sobie sprytnie ustawili swoje grono, że podczas każdej imprezy mięli osobny pokój na trochę, a pod drzwiami jakiegoś "żandarma" Często była nim właśnie przyjaciółka nimfomanka. l inna przyjaciółka Julii, która na ich srebrym weselu wspomniała to stróżowanie pod drzwiami w imię tej rodzącej się, szalonej miłości, dla tego dobrego i kochającego się przez długie lata związku. Bo nimfomankę tez Julia dopusciła na tyle blisko do siebie, że szybko urodziła się między dziewczynami miłość przyjacielska. Zresztą, chodziły do jednej klasy sfeminizowanego liceum. Nie długo było czekac, by stały się sobie najblizsze. Dzieliły nie tylko szkolną ławę, ale I popołudnia po szkole, weekendy, wakacje, imprezy, dyskoteki, znajomych, zainteresowania. Miały podobne ciuchy, kochały tych samych artystów, czytały podobną literaturę, razem zdawały prawo jazdy,zdobywały zachodnie lądy I rodzime perełki natury. No I to, ze Julia zakochana była w Krzysiu, a Grażka w Marianie to tez swiadczyło, ze mają gusty podobne. Bo Ci koledzy z osiedla w sumie byli do siebie podobni.Wysocy z tymi orlimi nosami.Skończyli te samą szkołę techniczną I poślubili najblizsze przyjaciólki. I tu drogi tej czwórki zaczęły się oddalac. Krzys rozpoczął pracę w panstwowej strazy pożarnej, a Marian pojechał pracować u wrogów naszych odwiecznych zachoodnich. Krzysztof całe zycie, jako ratownik w strazy. Przez tą jego szlachetną pracę, ze tyle żyć ludzkich uratował, ze tyle majątków przed pójsciem z dymem to tym wiekszym był dla niej bohaterem, tym bardziej go podziwiała, była z niego dumna. Ale I bała się o Niego, drzała, gdy wiedział, ze uczestniczy własnie w jakies większej akcji. Kiedy z Dawidem w ciąży chodziła, to stale na klęczkach modliła się, by On z akcji do domu powrócił, by nie osierocił dziecka I jej.Julia zresztą często dziękowała SILE WYZSZEJ na klęczach. Gdy juz syna urodziła I ze szpitala do domu wróciła , to pierwszy spacer do Koscioła od razu odbyła. Nie na msze. Tak prywatnie do Panienki Najświętszej, by Jejj syna pokazac I by podziękować.Tego samego roku też syn urodził się u Grazki I Mariana. To jeszcze ich łaczyło. Dalej juz niewiele. Julia I Krzys nie doczekali się kolejnego dziecka, bo Ona marnego zdrowia była i w latach swojej młodej kobiecosci z nowotworem musiała walczyc. Tamci mięli szczeście urodzic jeszcze i wychowac córki blizniaczki. Własciwie to Grazka je przeciez urodziła I sama wychowała, bo Marian zagrzał miejsce u Niemca na szesnascie lat. Trudno wiec dziwic się, ze małzenstwo się rozpadło, bo przeciez go latami w ogóle nie było. Grazka dzielnie dom wykanczała, na etacie pielęgniarskim pracowała na zmiany I trójkę dzieci wychowywala przez te szesnascie lat sama.Julia szczerze cieszyła sie ze szczęścia przyjaciólki, ale tez zawsze zazdrosciła Jej tego macierzynstwa, ze te dziewczynki miała. Do konca zycia Jej zazdrosciła.Umiała jednakże oddac się w całosci swojej miłosci do syna I męża. Bardzo dbała o ciepełko domowe, by podgrzewac tę milosc małzeńską, by dokładać do tego płonacego solidnie ognia.
Kto mogł wówczas przypuszczac, ze ten rozpalony ogień miłości płonąć będzie tak długie lata i nie bedzie gasł mimo wielu huraganówi i orkanów, które próbowały atakować.Ale zanim te ich sluby się odbyły to latami, kiedy Julia kochała i uwielbiał swojego Polaka przyjaciółka nimfomanka czekała na pięknego Araba. Nawet prawdziwe ich oblicze, które obnarzała w 1984rBetty Mahmoody w swoim bestselerze"Tylko razem z córką" nie zatrzymało jej w tym pędzie do południowcców.Książka była wówczas prawdziwym hitem. Betty Mahmoody w swej książce opisuje losy podróży do Iranu, gdzie rodzina ukochanego męża nie pozwoliła jej oraz córce powrócić do Stanów Zjednoczonych. Po 18 miesiącach udało się jej wraz z córką przedostać do Turcji, gdzie zgłosiła się do amerykańskiej ambasady i stamtąd została przewieziona do USA. Jej najcudowniejszy arabski książe w obliczu arabskiej rzeczywistości przybiera postać prostego, głupiego mizoginika.Julia mimo dramatu rozgrywającego się na kartach książki uwielbiała tę powieść. Nie to bynajmniej to ją ciągnęło do tej książki, , ze biała kobieta uwięziona została w muzułmańskim świecie przez męża tyrana, rzucona w zupełnie obce środowisko, otoczona przez nieżyczliwą rodzinę męża. W końcu zupełnie pozbawiona prawa decydowania o sobie, rozpaczliwie próbuje wydostać się z Teheranu. Więc co? To , że mogła zajrzeć w inny świat, w obcą kulturę. Co nieznane fascynuje, jak wiadomo. I zafascynowało Julię. "Tylko razem z córką" czytała wiele razy i szukała innej literatury traktującej o życiu w rzeczywistości arabskiej. Później przyszedł czas na arabską sagę Tanii Valko "Arabski mąż","Arabska krucjata ", "Arabska krew", "Arabska księżniczka" i wszystkie inne książki pokazujące te fascynujący ją świat " Tysiąc wspaniałych słońc"" Dom Kalifa"" Zycie po arabsku"" Klejnot medyny"" Burka miłości" "Musiałam odejść"" Zakazana żona" i wiele innych.Już bardzo wiele wiedziała o życiu wiernych proroka. Zamarzyła wówczas, by kiedyś stanąć swoją nogą na Ziemi wyznawców Proroka i przekonać się czy to życie w kulturze orientu jest rzeczywiście takie kolorowe, pachnące przyprawami i dojrzałymi owocami, błyszczace paciorkami na jedwabnych abajach.Marzenia trwały i była tylko jedna osoba, która mogła je spełnić. Nie zawiódł, jak zawsze. Na jej czterdzieste urodziny Krzysztof zabrał Julię na romantyczne wakacje do Tunezji.Julia nie dowierzała. Serce chciało się jej wyrwać z piersi i nie mogła doczekac dnia wylotu. Obiecała sobie,że aby te chwile trwały dla niej dłuzej niz tylko te dwa wakacyjne tygodnie będzie doznane przezycia przelewac na papier, a raczej na tableta, bo przeciez to juz dwudziesty pierwszy wiek i nawet romantyczni poecii nie uzywaja papieru i pióra. Zapiski rozpoczęła od pierwszego dnia i pisała do ostatniego,. Gdy on spał juz smacznie w chłodnym bungalowie po przezyciach afrykańskiego dnia, ona skrzętnie notowała szczegóły i drobiazgi, bo wszystko miało dla niej sens, wszystko było piękne, ciekawe i niczego nie nalezało pominąć. To jej pisanie stało się pozniej tradycją podczas wyjazdów na wakacje. I z każdej wyprawy wracała z napisanym materiałem.W zimowe wieczory wracała do ciepłych, afrykańskich wieczorów, wzruszała się, płakała i marzyła. Jak to robią romantycy. Powstał właśnie w taki sposób zbiór opowiadań, z których po latach stworzyła swoją czwartą książkę, pierwszą o sobie. Najważniejszą w jej zyciu. A że czas ich wyjazdów do północnej Afryki zbiegł się z Jaśminową rewolucją i Julia od gruntu zapoznała się z jej historią, poznala miejasca, w których się odbywała, ludzi, którzy byli jej bohaterami, to już na zawsze kojarzyła te chwile z jaśminem. Wkrótce na swojej kwiatowej grządce , pomiędzy rozrosłe nadmiernie żółte pięciorniki wisnęła jeszcze krzak jaśminu, na który latami patrzyła z rozrzewnieniem , wspominała i marzyła. Krzak wyrósł niczym sekwoja I obdarzał swoją miłosniczkkę morzem kwiatów.Wąchała tebiałe jaśminowe kwiaty, a ich woń rozczulała ją niezmiennie przez lata. Jaśminową pasją nazwała to swoje zauroczenie Maghbredem.Nie zdążyła jednak zwiedzić wszystkiego o czym marzyłaa, ne zdązyła wrócic do czerwonego, pachnącego kuminem Maroka, bo świat po rewoucji jaśminowej nie był juz taki sam. W krajach arabskich rozszalały się krwawe zamieszki. Tunezja przestała być rajem dla turystów. W Maghbredzie odżył radykalizm islamski. Radykałowie wyznaczyli sobie cel: zniszczyc "zgniły Zachód"Co rusz gdzies na świecie dochodziło do zamachów terrorystycznych. Zrodziło się ISIS(2007r), tzw. państwo islamskie.Dżihadyści z panstwa islamskiego masowo mordowali "niewiernych" czyli wyznawców innej niz islam religii. Wychowywali zradykalizowane pokolenie.
Część dzieci było przez ISIS wysyłanych była do obozów wojskowych, a inne do szkół, gdzie także poddawane były indoktrynacji. Uczyły się modlitwy i obsługi broni. Zmniejszano ich wrażliwość na przemoc, podawano narkotyki i dążono do tego, by były coraz bardziej posłuszne i wierzyły we wszystko, co nakazuje im ISIS. Ta organizacja terrorystyczna. I takie dziecistwo tym maluchom tworzą.Terroryści stworzyli podręczniki dla dzieci z treściami zgodnymi z radykalną ideologią. Matematyczne problemy są w nich wyjaśniane przy użyciu symboli broni. Budowali pokolenie bojowników oddanych sprawie ISIS w specyficzny i niespotykany do tej pory w historii sposób.Bardzo małym dzieciom wpajali zasady dżihadu, które zostają z nimi przez bardzo, bardzo długi czas.Terroryści tłumaczyli małym dzieciom, że Allah usprawiedliwia ich działania i daje im prawo do tego, by wymierzać karę niewiernym. Dzieci ćwiczyli obcinanie głów na modelach lalek z włosami w kolorze blond. Grupa wywiodła się z irackiej Al-Kaidy, frakcji zbrojnej aktywnej w Iraku .Prawdopodobnie największą grupę w ISIS stanowili właśnie młodzi Tunezyjczycy. W Syrii rozpętała się (2011r)niekończąca się latami wojna między siłami wiernymi prezydentowi Baszszarowi al-Asadowi, a zbrojną opozycją.Europę zalała fala uchodźców o korzeniach arabskich.
Nie trzeba juz było nimfomankom, jak przyjaciółka Julii "jechać do aAraba", bo Arab masowo przyjechał do Europy i pewnie zrobi wszystko, by tu zostać i nawet przysposobic sobie ten świat. Julia widziała tę sytuację, postrzegała ją, jak większośc Polaków, jako zagrożenie. Poznała na kartach dziesiątek książek i wielu filmów zaciętosć i bazwzględność tej rasy w połaczeniu z radykalną religijnością islamską. Długo jeszcze mimo tesknoty nie odważyli się na wakacje "u Araba", ale Julia miała swoje zapiski, najcenniejsze co mogła z tamtych chwil zachwytu i szczęscia. I często do nich wracała...
Dodaj komentarz